Strony internetowe zagadką dla spółek giełdowych
Strona internetowa spółki giełdowej jest w zdecydowanej większości przypadków pierwszym kontaktem inwestora ze spółką giełdową. Coś co do tej pory było tylko tickerem, który można odnaleźć w notowaniach giełdowych, dzięki stronie internetowej zamienia się w realną informacją o spółce.
Większość przedstawicieli spółek giełdowych z którymi mam okazję rozmawiać, wręcz obraża się na sugestię, że inwestor może nie wiedzieć absolutnie wszystkiego o jego spółce. Zdarza mi się również brać udział w prezentacjach spółek. Prezesi tychże podmiotów opowiadają o prowadzonym biznesie w sposób niezwykle barwny i kwiecisty, używając mnóstwa branżowych, często technicznych sformułowań, po których zakończeniu na usta ciśnie się tylko jedno pytanie „Czym właściwie zajmuje się Państwa spółka?”. Pół biedy, gdy spółka sprzedaje produkt dla klienta indywidualnego. Dla przykładu, z grubsza wiadomo czym zajmują się banki, producenci żywności, ubrań, itp. Ale co wówczas, gdy spółka prowadzi działalność typu B2B? Często po prezentacji Prezesa spółki naprawdę ciężko jest się zorientować w niuansach i specyfice prowadzonego biznesu.
Inwestorzy indywidualni nie zajmują się giełdą zawodowo
Znajoma sytuacja? Jeżeli tak, drogi inwestorze, to nie ma specjalnego powodu do zmartwienia – nie jesteś w tym odosobniony. Inwestorzy indywidualni, w zdecydowanej większości nie zajmują się inwestowaniem na giełdzie profesjonalnie. Co to oznacza? To, że doglądają swoich inwestycji wieczorami po pracy, w weekendy, od przypadku do przypadku. Dlatego też każda informacja, którą podaje spółka giełdowa poprzez swoją stronę internetową musi być tak skonstruowana, żeby nie wymagała od czytelnika wielogodzinnego studiowania, wiedzy godnej doświadczonego analityka giełdowego, czy słownika pojęć technicznych.
W labiryncie stron internetowych
Przeglądając od lat strony internetowe spółek giełdowych – zarówno polskich jak i zagranicznych – można zauważyć to wspomniane niewiarygodne przeświadczenie spółek, że inwestorzy wiedzą o nich wszystko. Toteż stopień zagmatwania oraz braku informacji jest często ogromny.
Czego zatem brakuje? Proszę bardzo, oto grzechy główne i największe zaniedbania, które można znaleźć (lub będąc bardziej precyzyjnym, których znaleźć nie można) na stronach internetowych polskich spółek giełdowych:
- Brak opisu czym zajmuje się spółka – to jest właśnie to wspomniane dobre samopoczucie Zarządów spółek giełdowych, które uważają, że inwestor powinien po prostu wiedzieć wszystko o ich przedsiębiorstwie. Nic bardziej mylnego! Inwestorzy często nie mają pojęcia czym dana spółka w ogóle się zajmuje. Warto to po prostu – w kilku zdaniach oznajmujących – napisać. Sugeruję jedynie unikać pięknych, aczkolwiek niewiele wnoszących zdań typu: „jesteśmy jednym z liderów w branży X, nastawionych na nowoczesne technologie i mamy na celu wzrost wartości dla akcjonariuszy oraz utrzymywanie dobrych stosunków z kontrahentami”.
- Brak opis branży, w której działa spółka – to często kolejna zagadka dla inwestorów, którzy oprócz kondycji finansowej samej spółki chcą wiedzieć, czy spółka działa w branży wzrostowej, stabilnej, czy też szuka niszy w specjalizacji, która ma problemy. Z reguły spółki będą miały na ten temat pełną wiedzę, inwestorzy musieliby natomiast robić wielotygodniowe badania, czytać literaturę fachową, czy też szukać periodyków traktujących o branży. Jeżeli spółka może tę „pracę domową” za inwestorów odrobić, powinna to wykonać. Należy podać wielkość całego rynku, miejsce spółki w tejże branży, czy jest liderem, czy może ma niewielki kawałek tortu. Proponuję także, jeżeli spółki z tej samej branży są notowane na giełdzie, wymienić je, choćby po to, aby inwestor miał ułatwioną analizę porównawczą.
- Brak strategii spółki – należy koniecznie napisać gdzie spółka „chce być” np. za 5 lat, co zamierza dalej robić, by inwestor rok po roku mógł rozliczać Zarząd przynajmniej z bardzo ogólnych obietnic. Przy czym, przy konstruowaniu takiej strategii należy unikać, podobnie jak przy opisie przedmiotu działalności spółki zdań niezwykle ogólnych, nic nie wnoszących typu „spółka planuje ciągły wzrost i pomnażanie pieniędzy dla akcjonariuszy”.
- Niejasna struktura akcjonariatu i grupy kapitałowej – trywialne, ale ma być. Często inwestor nie zagląda na stronę danej spółki latami, warto więc również omówić historię zmian, w szczególności, gdy jakiś duży akcjonariusz opuszczał akcjonariat lub do niego dołączał. Koniecznie należy rozrysować strukturę grupy kapitałowej, zwłaszcza, gdy w grupie jest kilka dużych, wzajemnie powiązanych ze sobą zarówno kapitałowo jak i personalnie podmiotów.
- Brak podstawowych danych finansowych – potrzebna jest prosta tabelka z fundamentalnymi danymi takimi jak przychody, koszty, wynik netto
, podstawowe dane z bilansu. Wszystko to po to, aby inwestor mógł ocenić jednym rzutem oka, bez czytania kilku ostatnich raportów kwartalnych, czy też rocznych, czy spółka się rozwija, czy stoi w miejscu, czy też ma problemy finansowe. Koniecznie też należy umieścić te dane w pliku xls (lub csv) – nie należy zmuszać inwestora do ręcznego przepisywania tychże danych lub do przeklejenia tabeli ze strony internetowej.
- Brak prezentacji inwestorskich – to grzech największy, który w pewnym stopniu obejmuje wszystkie wyżej wymienione. Inwestor indywidualny nie ma przeważnie czasu na studiowanie raportów rocznych i kwartalnych, są one dla niego zwykle zbyt skomplikowane, natomiast dwudziestoslajdową prezentację – prawdopodobnie przejrzy. W tej prezentacji powinny być zawarte wszystkie najważniejsze informacje o spółce (już raz w tym artykule wymienione), takie jak opis przedmiotu działalności, aktualna struktura akcjonariatu, dane finansowe wraz z komentarzem, analiza rynku, na którym działa spółka, najważniejsze fakty z ostatniego okresu. Co istotne – taka prezentacja stworzona przez Zarząd spółki często nigdzie nie musi być wygłaszana i pokazywana, wystarczy, że zostanie zamieszczona w widocznym miejscu na stronie internetowej.
- Brak imiennego kontaktu na osobę odpowiedzialną za relacje inwestorskie – banalna sprawa, ale wciąż jeszcze obecna na stronach spółek. Niestety jeszcze w wielu spółkach inwestor indywidualny musi przedzierać się przez sekretariaty, portiernie, czy punkty obsługi klienta. Jeżeli to tylko możliwe należy podać imię i nazwisko osoby odpowiedzialnej wraz z numerem telefonu oraz adresem e-mail. Co ważne telefon powinien działać, a na odpowiedź na maila nie powinniśmy czekać tygodniami. Tak też się zdarza, ale to już nie jest problem nieprawidłowo zrobionej strony internetowej.
Strona internetowa spółki giełdowej jest jednym z najważniejszych narzędzi wykorzystanych w relacjach inwestorskich. To za jej pomocą spółka powinna przekazywać inwestorom wszystkie niezbędne do podjęcia decyzji inwestycyjnej informacje. Strona www jest w pewnym sensie jej reklamą, wykorzystywaną w walce o inwestora, o jego zainteresowanie i na samym końcu o jego pieniądze, które on może zainwestować w akcje tejże spółki. To wszystko musi być ostatecznie tak zrobione, żeby w tym krótkim krytycznym momencie jakim jest pierwsza wizyta inwestora na stronie, nie przytłoczyć go ogromem i poziomem skomplikowania, a zachęcić i poprowadzić za rękę. To powinien być następujący przekaz: „Nie jesteś profesjonalnym inwestorem? Nic nie szkodzi, my Cię wszystkiego o naszej spółce nauczymy.”
Michał Masłowski, Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych